Jeśli wśród znajomych macie muzyków, to wiecie jakie to wredne
trolle. Egocentryczne, próżne i zawistne. Czasami macie chęć im po prostu
wpierdolić. Można i tak, ale ja proponuję bardziej subtelne metody.
GŁOŚNIKI
Czy wiecie, że kiedy muzyk pisze moduł, chodzi po całym mieszkaniu, żeby
sprawdzić, czy to, co brzmi dobrze w jego pokoju, tak samo dobrze brzmi np.
w łazience albo piwnicy? Stara to i świetna metoda. Często się wtedy
okazuje, że afrykański bębenek, który tak ładnie pasował do numeru, wydaje
się za głośny i suchy na balkonie. Poprawia się wtedy to, co trzeba, a potem
praca zaczyna się od nowa. I tak w kółko. Aż do skutku. Dlatego jeśli
puszczacie muzykowi jego własny moduł, pamiętajcie, żeby pożyczyć na tę okazję
jakiś dobry sprzęt od kumpla. Cudze moduły możecie puszczać muzykowi przez
pc-speaker. Nawet tego nie zauważy. Ale jego własnie kompozycje to rzecz
święta. Chyba że chcecie, żeby was znienawidził do końca życia. Jeśli tak, to
zaproście go kiedyś do siebie, ściągnijcie z sieci garść jego songów i
podłączcie dźwięk do monitora. Ale musi to być monitor z gatunku tych, które
piszczą w rytm muzyki, jak to kiedyś powiedział Horror. Przyjaźń skończona.
CISZA NA PLANIE
Załóżmy jednak, że miałeś pecha i nie zdążyłeś odłączyć Amigi od
wzmacniacza i głośników przed przyjściem muzyka. W tej chwili jest u ciebie,
siedzicie w bujanych fotelach, jecie krakersy i zdawać by się mogło, że
muzyki, która za chwilę popłynie z głośnika, nic nie może zepsuć. Na szczęście
tak nie jest.
Cisza!
Zapamiętaj sobie, że muzyk twierdzi, że jak już wciśniesz play, to MUSISZ
być cicho. Nie masz krytykować. Chwalić też nie. Masz po prostu zamknąć
jadaczkę i słuchać. Jeśli musisz głośno pierdnąć, to też powinieneś z tym
zaczekać aż pieśń się skończy. Najlepiej jak byś nie oddychał. Nic.
Żaden szelest nie może zakłócić ukochanych dźwięków.
Recepta na wojnę jest więc prosta: puść moduł, bądź cicho przez 10-15
sekund, a potem zacznij gadać. Oczywiście nie o module! Z każdym twoim
słowem muzyk będzie coraz bardziej wkurwiony, pomyśli jaki to z ciebie
gruboskórny luj, jak źle zrobił, że w ogóle do ciebie przyszedł etc. A gdy
moduł przeleci już trzeci raz (ty rzecz jasna nawet tego nie zauważasz),
muzyk powie:
- Dobra, wyłącz to.
A ty powiesz:
- Zaraz, poczekamy do końca.
TYLKO CZŁOWIEK OŚMIORNICA
Autorzy modułów najczęciej piszą je tak, żeby uniemożliwić ich
wykonanie na żywo. To zresztą nic nowego. Każdy kto choć raz przysłuchał się
solówkom wie, że są one tak skomplikowane i szybkie, że ktoś, kto chciałby je
zagrać, musiałby mieć po dziesięć palców przy każdej ręce.
Jeśli chcesz muzyka porządnie zdenerwować, powiedz mu o tym. Oczywisćie
nie wprost, tylko na przykład tak.
Powiedzmy że znowu siedzicie sobie u muzyka w pokoju. Na postrzępionej,
szarej wykładzinie leżą gitary, piszczałki i trójkąty, na parapecie stoi
otwarty słoik z ogórkami, a z głośników mozolnie wydobywa się jego najnowsze
dzieło. Kiedy wybrzmiewa ostatni takt, muzyk mówi:
- Zajebiste, co? - I nie czekając na odpowiedź kontynuuje: - Jak
myślisz, kto byłby w stanie to zagrać na żywo? Rick Wakeman, Joe Zawinul
czy może... Czesław Niemen?
Przywołujesz w pamięci moduł Twojego kolegi. Hmmm... Solówka jest
karkołomna i do tego piekielnie szybka. Taaak. A jakby tego było mało, dołożył
jeszcze skomplikowany akompaniament. Hmmm... Zaraz, zaraz... Czy ci się
wydaje, czy w tle było słychać jeszcze jeden intrument prowadzący? Ojej...
Chyba tak. I te efekty perkusyjne! Hmmm...
Odpowiadasz więc:
- Żaden z nich.
- No to kto? - pyta muzyk.
Odpowiedź jest prosta. Utwór kolegi mógłby zagrać jedynie
człowiek-ośmiornica, ale nie mówisz mu tego. Nie mówisz mu, że jego utwór
zagrałby tylko człowiek-ośmiornica, tylko robisz tak. Dosiadasz się do
klawiatury, wchodzisz do katalogu INTRA i uruchamiasz intro "Nature" grupy
Grid z Mekka Symposium'99. Muzyk patrzy ma Ciebie z pytajnikiem na twarzy,
ale ty nie zwracasz na to uwagi. Intro sobie leci i leci, a gdy na ekranie
pojawia się złota sylwetka człowieka, mówisz do muzyka:
- Patrz! Tylko on mógłby zagrać twój utwór! Tylko on!
Po czym szybko nakładasz odzież wierzchnią i żegnasz się z muzykiem
głośnym trzasnięciem drzwiami.
JazzCat/Pic Saint Loup
[Taboo Staff]
Artykuł pochodzi z diskmaga Taboo #0
|