"Oprócz skomponowania powalającej
ścieżki dźwiękowej zakodował właściwie
całe to demo i jeszcze wykonał trochę
grafiki"
Znacie na pewno Tylko Rocka. W każdym
numerze są tam tzw. przesłuchania -
zaproszeni muzycy wybierają
kilka-kilkanaście najważniejszych dla
siebie płyt i w paru zdaniach opisują
każdą z nich. Oto coś podobnego.
Tyle że nie chodzi o płyty, a moduły.
I nie te najważniejsze, tylko po
prostu ulubione.
Wyobraźcie sobie więc, że
jesteście posiadaczami Amigi 500 z
twardzielem i nachodzi Was ochota na
posłuchanie kilku modułów. Wiadomo,
że muszą to być standardowe
czterokanałowe MODy. Wczytujecie
Hippoplayera i co wybieracie?
Bodzio:
Kolejność alfabetyczna:
"Journal" - Audiomonster
Utwór napisany na potrzeby gry
Flashback, jednak nie pamiętam, czy
się w niej znalazł (tak dawno ją
przechodziłem). Jego rzewny refren
przyprawia mnie o dreszcze kiedy tylko
go słyszę. Tylko 47k, a takie
cudeńko. Dziękuję, monsieur Gesqua!
"Just'n'nightmare" - Bass
Mało znany utwór, mało znany autor.
Użyto go w jedynym chyba
pełnometrażowym demie niemieckiej
sekcji Silents "Static chaos".
"Just'n'nightmare" jest najlepszym i
najbardziej oryginalym modułem
industrialnym, jaki miałem okazję
słyszeć na czterech kanałach.
Wyśmienicie dobrane sample (trochę
sekwencji), układają się w kompozycję
godną zapamiętania.
"Close to 115" - Delorean
Jakiś czas temu zrobiłem sobie
całościowy niemal przesłuch wszystkich
moich modułów (a mam ich bardzo dużo).
Okazało się, że próby czasu nie
przetrwała nawet połowa. Powiem
więcej, w przypadku większości
muzyków, których uważałem za
absolutnych wymiataczy, ledwo udawało
mi się wybrać trzy, cztery, czasem
pięć modułów nadających się do
umieszczenia w mojej playliście.
Jedynie w przypadku Deloreana wybrałem
około 20 kompozycji - lubię jego
muzykę, nie da się ukryć. Dlaczego
akurat "Close to 115"? Równie dobrze
mógłby to być którykolwiek z tej
dwudziestki, "Close to 115" ostatnio
jednak za mną chodzi. W jego
monotonnej powtarzalności jest jakiś
magnetyzm.
"Biomechanoid" - Groo
Okrojona wersja tego utworu znajduje
się w demku Virtual Dreams "Absolute
Inebriation", chyba pierwszej dużej
produkcji Dr.Skulla. Groo to człowiek
o dwóch twarzach. Z jednej strony
znany z eksperymentalnego i dość
niszowego repertuaru (np.
industrialne zacięcie utworów typu
"Abiturientti" czy serii 42), z
drugiej natomiast układał chwytliwe,
wręcz popowe melodie (jak np.
"Biomechanoid"). Trochę się tego
wstydził, prowadził nawet ze sobą
publiczną walkę, określając się w
modułach mianem hipokryty. Mimo to,
melodie te co jakiś czas znajdowały
ujście i przybierały formę utworów.
Cenię takich ludzi szczególnie, bo
odróżnia ich to od pospolitych
układaczy sampli.
"Stardust memories" - Jester
Banał i kicz, a jednak coś w sobie ma.
Nieodwołalnie kojarzyć mi się będzie z
demkiem Sanity "W.O.C.", godnym renomy
takiej grupy jak Sanity - świetne
zgranie wizji z dźwiękiem.
"Overture" - Jogeir Liljedahl
Pojawiły się wątpliwości co do
autorstwa tego utworu, ale do dziś nie
rozstrzygnięto czy zasadne. Trochę
sekwencji, ale brzmi to zgoła
symfonicznie. Jeśli Jogeir go rypnął,
to nie sposób odmówić mu trafności
wyboru, gdyż "Overture" wyśmienicie
pasuje do klimatu jego pozostałych
modułów. Zakończenie (poz. 26-27)
wręcz poruszające.
"LK" - Lizardking
Ścigał się z Jesterem w kategorii
"disco pop", ale skręcił w uliczkę
"brak mi pomysłów i nowych sampli".
Przez te sample rozpoznawalny na
kilometr, szybko się nudzi. Jednak
można u niego znaleźć ze dwa, trzy
reprezentacyjne moduły, które bronią
się do dzisiaj. "LK" (nie mylić tylko
czasem z "Lizardking's theme") to dość
długi i wielowątkowy utwór. Jeśli nie
słucha się Lizardkinga "en masse" to
nawet rozpoznaje się motywy, a sola
wydają się oryginalne. Po dwudziestym
module nawet tak dobre motywy jak w
"LK" mogą poważnie obrzydnąć.
"Groovy" - Nuke (Spaceman)
Nikt nie dorównał Anglikowi w
funkowych klimatach. "Groovy" to
przykład standardowy, ścieżka
dźwiękowa z demka o tym samym tytule.
Z sampli brzmiących wręcz spartańsko,
Nuke stworzył utwór kipiący energią.
Przemyślany i nieszablonowy jak na
scenowe realia. Słucham go z
przyjemnością od lat.
"Ultimate seduction3" - Slide
Modułek technowaty, ale i odrobinę
mroczny, jak to u Slide'a. Użyto go w
demku Polka Brothers "The Prey" i to
dzięki niemu zrobił na mnie tak duże
wrażenie. Podobają mi się takie
zakwaszone linie basu. Nic specjalnie
odkrywczego, ale brzmi wspaniale.
"Vite and plack" - Virgill
Pochodzi z dema "Interference". Nurt
popowy u Virgilla przypomina mi trochę
utwory Groo, ale może dlatego tak mi
zapadł w pamięć. Zrobiony według
modelu - część szybka, część
refleksyjna oraz część szybka
(reprise). Typowy soundtrack do dema.
Wspaniale jednak pomyślany jeśli
chodzi o melodykę, a ja mam do tego
słabość.
Emers:
"My kingdom" - Muffler
Jak pierwszy raz go usłyszałem (w
demie), to było coś... Najpierw
muzyka się delikatnie czai, podchodzi
i gdy słuchacz dochodzi do wniosku, że
będzie miał do czynienia z jakimś
podkładem, mającym stworzyć atmosferę
jak w Quake, to nagle uderza perkusja
i zaczyna się... Muzyka ma taką siłę,
że trzeba się dobrze trzymać, żeby nie
zostać zdmuchniętym. Bosko
napierająca perkusja z domieszką basa,
czasami jakieś dzwięki rodem z fabryki
i dzwoneczki tworzą niepowtarzalną
mieszankę, która w pewnym momencie
słabnie, dając odetchnąć. Ale tylko
na chwilę, za moment wraca z tą samą
siłą. Pod koniec wszystko powoli
ustaje, jak byśmy pokonali bolidem
wszystkie zakręty i wjechali na
ostatnią prostą, gdzie wytracamy całą
prędkość. Moduł idealny do dema i
chyba nie okażę się wielkim
ignorantem, jeśli napisze, że jest w
stylu Mufflera.
"Boesendorfer p.s.s." - Romeo Knight
Z tym modułem związane jest pewne
nieporozumienie. Był on użyty w demie
"Wicked Sensation", ale... na samym
końcu. To tak jakby zaprosić
znajomych na noc filmową i na koniec o
4 w nocy puścić "Pulp Fiction".
Opłaca się jednak obejrzeć owe demo do
końca choćby po to, żeby usłyszeć to
arcydzieło. Chyba jeszcze nikt do tej
pory nie stworzył na komputerze muzyki
tak idealnie oddającej dzwięk pianina
(fortepianu?) i jednocześnie tak
przemyślanej pod względem wokalnym.
Tutaj każda scieżka opowiada swoją
własną historię i z powodzeniem można
by było wyłączyć pozostałe, żeby
słychać tylko jednej. Sample są
niezlej jakości, w którymś momencie
Romeo zapuszcza się w niskie oktawy i
gdy się wydaje, że instrumenty
"wymiękną", to one cały czas grają z
tą samą jakością. Niestety, nie znam
historii tego modułu i nie wiem, czy
to jest kompozycja Romeo Knighta, czy
może kogoś innego. Sądzę jednak, że
jeśli autorem jest ten pierwszy, to
możemy go uznać za wielkiego,
naprawdę.
"Superfrog theme" - Allister Brimble
Przepiękna opowieść o żabie, która nic
nie kumała. Moduł można usłyszeć w
grze pod tym samym tytułem, gdzie to
przygrywa nam na ekranie tytułowym.
Po początkowych fanfarach i żabim
"beknięciu" zaczyna grać muzyka tak
piękna, że nie sposób oderwać ucha od
głośnika i tak gładka, że nie sposób
się o nią skaleczyć. W tle delikatnie
gra perkusja, na pierwszym planie
słyszymy motyw na cymbałkach z
delikatnym stringiem w tle. Za chwilę
wkracza sampel przypominający chórek,
który idealnie pasuje do reszty i
brzmieniem przyćmiewa wszystko inne.
Do tego w tle co chwila słyszymy "Bom"
wystukujące rytm. Po chwili autor
serwuje nam rozluźniające porcje
stringów, ale żeby ten stan nie trwał
zbyt długo, to na koniec jeszcze
dostajemy epilog na cymbałkach.
Muzyka jest idealna, pasująca jak ulał
do gry i do "wolnego słuchania".
Jedyne, do czego się można przyczepić,
to kiepska jakość niektórych sampli,
co szczegółnie słychać, gdy grają w
niskich oktawach.
"A king is born" - Awesome
Moduł dosyć nastrojowy, chyba opowiada
jakąś historię. Może o tytułowym
królu? To by nawet pasowało -
początek, z niewielkim pierwiastkiem
niepokoju jakby symbolizował narodziny
króla i trudny poród. Trudny, ale
skończony radośnie, bo w muzyce
pojawia się spokój symbolizujący
dorastanie młodego królewicza. Ale
nagle słyszymy niepokojącą grę na
flecie - czyżby miało to znaczyć, że
młodzieniec jest impotentem? Czy
przyszłość rodu królewskiego jest
zagrożona? Nieważne co to było, bo
niepokój z czasem znika (pewnie
wynaleziono zapłodnienie in-vitro?) i
słyszymy te same nuty, które
słyszeliśmy na początku. Ostatecznie
moduł się kończy, a rozwiązanie jest
obiecujące, wróżące lepsze jutro.
Ogólnie miło się tego słucha, nawet
kilka razy z rzędu. Sample jak na
tamte lata niczym się nie wyróżniają,
chociaż czasem wkurza dosyć głośne
poczynanie sobie jednego sampla
potraktowanego szybkim ściszaniem
(wiem, bo zajrzalem do "kodu"). Ten
sam "efekt" pojawił się w Enigmie, ale
tam jest jakoś przyjemniej dla ucha.
"Building the Towers" - JazzCat
Tego modułu się nie da słuchać... ten
moduł trzeba przeżywać. Nie da się go
wrzucić do playlisty razem z innymi
opisywanymi przeze mnie modułami, bo
to zupełnie inny klimat. Iealna
harmonia między odbiorcą a
DzezowymKotem tworzy się wtedy, gdy
się zgasi światło, odejdzie od
komputera, położy lub wygodnie
usiądzie i się wsłucha. Tylko wtedy
można się starać zrozumieć, co autor
czuł tworząc muzykę. Nawet jeśli się
nie zrozumie, to samo obcowanie z tym
klimatem daje nieopisane wrażenia. Na
chwile zapomina się o wszystkim, inne
sprawy nie istnieją, przestajemy się
spieszyć - zupełnie jak w tym module,
wszystko się dzieje wolno, czasem ma
się wrażenie, że zbyt wolno, ale nie -
właśnie tak ma być. Tu wszystko jakby
idealnie pasowało do siebie i zmiana
jednej nuty powodowałaby zburzenie
tytułowych wież. Jeśli chodzi o
sample, to są najwyższej jakości, ale
JazzCat z tego słynie. Oprócz tego
uważam, że jest jedynym muzykiem na
scenie, którego moduły w tajemniczy
sposób uchwycają nastrój chwili, w
której je tworzył.
Slayer:
"klisje paa klisje" - Walkman
Nie wiem, czy ktoś interesujący się
sceną może nie znać tego modułu.
Użyty był on w demie "The Hunt For The
Red October" grupy Cryptoburners. I o
ile same demo było w sumie, jak dla
mnie, piekielnie nudne, ot,
wypełniania wektorówka, jeden obiekt
za drugim, nic ciekawego, to ścieżka z
niego do dziś rozpierdala. Na
początku słyszymy delikatne dżwięki
fortepianu układające się w
intrygującą melodię. Potem wchodzi
perkusja i sample gitar, jest rockowo,
acz dostojnie, wręcz "pinkfloydowsko".
No a póżniej, poprzez kolejne części i
zmiany tempa oraz klimatu, Walkman
serwuje nam coś na kształt pierwszej
scenowej muzycznej suity. Ciągle mi
się wydaje, że gdyby jakiś zespół
rockowy zagrał ten utwór na żywych
instrumentach, wyszło by coś
niesamowitego.
"Life phobia" - Tip and Mantronix
Ciężko było wybrać tylko jeden moduł
tych dwóch autorów (a żeby moja lista
nie liczyła dziesiątek utworów,
postanowiłem, że jednego autora może
reprezentować tylko jeden song).
Jednak po namyśle stwierdziłem, że
właśnie "Life phobię" lubie
najbardziej, a do tego zawiera ona to,
co zawsze namocniej ujmowało mnie w
muzyce Tipa i Mantronixa, czyli
subtelną i delikatną, choć prostą
melodię, dobrze, czysto i świeżo
brzmiące sample oraz posmak takiej
specyficznej elektronicznej
melancholii. Polecam także tych
autorów: "The Sweat Shop", "The
Search On Me", "Sometimes X-Rated"
oraz "Disharmony", no i oczywiście
obie części music-disku "Crystal
Symphonies".
"Light&Sound part IV" - Dreamer/FCI
Do tego moda mam spory sentyment.
Pamiętam, że wygrał na pierwszym
party, na jakim byłem. Polish Autumn
93, czyli jesień, brudny, szary i
deszczowy Poznań, ale atmosfera
przednia. I to właśnie wtedy na
big-screenie "zobaczyłem" ten moduł.
Został puszczony na ProTrackerze
jeszcze przed samym music-compo. Ale
już wtedy wszyscy wiedzieliśmy, że
wygra. Wszyscy byli zszokowani tym,
co moduł Dreamera zaczął "wyczyniać" z
biednym Protrakiem - patterny skakały,
leciały od tyłu, zwalniały,
przyspieszały, szarpały, stawały w
miejscu. Wtedy nikt tak nie pisał
modułów. A do tego jeszcze te szalone
dżwięki - jak na tamten czas
nowatorskie, orkiestrowe, ze sporym
rozmachem. Szkoda, że potem Dreamer
odcinał już tylko kupony od tego
sukcesu... ale to już inna historia.
"In Your Hearts" - Cloo/Pic Saint Loup
Śmiem twierdzić, że to jeden z
najlepszych, o ile nie najlepszy moduł
4-kanałowy jaki kiedykolwiek powstał,
przynajmniej w Polsce. Użyty był w
X-Magu#3 - jednym z pierwszych
magazynów dyskowych, w który tak
naprawdę mocno się wczytałem, i nie
ukrywam, że byłem tym numerem jeszcze
bardzo długo rozwalony. Nie wiem,
czemu ten moduł jest taki nieziemski,
melodia, klimat, czy te subtelne
zmiany akordów w tle - chyba wszystko
naraz - po prostu zgodnie z nazwą,
utwór trafił prosto w moje serce. No
a do tego z modem tym wiąże dużo
całkiem miłych wspomnień,
niekoniecznie scenowych czy
komputerowych...
"Vite and Plack" - Virgill
Dla tych co nie kojarzą, jest to moduł
z dema "Interference" grupy Sanity.
Dema, które do dziś poraża swoją
perfekcją i zajebistością. Pamiętam,
że było mi je dane obejrzeć po raz
pierwszy niemal zaraz / kilka tygodni
po jego ukazaniu się. A to przecież
zupełnie inne uczucie oglądać coś na
gorąco, zaraz po wyjściu, niż lata
pożniej - całkowicie inny klimat! Nie
muszę chyba dodawać, jakie wrażenie na
nas "Interference" zrobiło. W demie
poraża przede wszystkim niesłychanie
przemyślany design - chyba tylko potem
jeszcze w Arte udało im się osiągnąć
taki kunszt zgrania obrazu z muzą.
Wyczesana grafika Cougara, super kod
Cosmosa... Eee, ale to każdy przecież
wie, ja mam pisać o muzie przecież.
Utwór można określić jako coś w stylu
"pop-rock-disco"... Genialne zmiany
tempa i nastroju. Świetny dynamiczny
kawałek, nie wyobrażam sobie całej
amigowej sceny bez niego.
"Fioot" - Don Diavolo
Ścieżka z dema "Overvision" pierwszej,
naprawdę poważnej grupy, jeśl mogę tak
powiedzieć, której miałem przyjemność
być członkiem - Blaze. Niestety demo
"Overvision" nigdy nie zyskało
należytego mu uznania. Szkoda, bo po
1994 roku grupa Blaze zaczęła stawać
się coraz mniej aktywna. Udało mi się
jeszcze zainicjować chyba wtedy
wydawanie jakiegoś packa i spowodować
przyjęcie do grupy kilku osób, ale to
nie zatrzymało tego procesu. Niemniej
zawsze gdy leci "Fioot" Dona Diavola
przypominam sobie te miłe dni i
początku mojego "poważnego"
scenowania.
"Ultimate Seduction 3" - Slide
Taaa.. "The Prey" i Polka Brothers -
moduł techno, ale napisany z naprawdę
wielkim smakiem. Po jego wysłuchaniu,
nawet największy techno-fob, choć na
chwilę musi spojrzeć nieco
przychylniej na muzę techno.
Pamiętam, jak w roku '96 w liceum, do
którego uczęszczałem, zrobiliśmy coś w
stylu dnia komputerów w auli - mimo,
że w roku tym zaczynał się już kryzys
Amigi - nam udało się spowodować, że
ludziom wychodziły gały z orbit,
między innymi dzięki takim właśnie
produkcjom puszczonym na wielkim
telewiorze z muzą włączoną na maksa -
inna sprawa, że na szczęście, już
wtedy mieliśmy cos lepszego niż goła
A1200. Niemniej ten moduł przywodzi
mi na myśl właśnie tamte czasy.
"Desert Dream Title" - Laxity
Na dobrą sprawę najchętniej
umieściłbym tutaj całą ścieżkę z
Desert Dream. Ale wybrałem ten, bo
jest niejako kwintesencją całej oprawy
- tajemniczej, raz dynamicznej, a raz
spokojnej. Tutaj znowu dźwięki
nierozłącznie kojarzą mi się z samym
demem - prawdziwym zrywaczem kasku. I
do tego jeszcze dość tajemniczna osoba
autora - Laxity'ego, oprócz
skomponowania powalającej ścieżki
dźwiękowej zakodował właściwie całe
to demo i jeszcze wykonał trochę
grafiki... Taak, prawdziwy 'scene
poeta doctus'.
"Sequestral" - Mr. Man/Andromeda
"Shores of Valinor" -
Interphace/Andromeda
Andromeda. I więcej mówić nie trzeba.
Chciałem umieścić tutaj jeszcze równie
genialny "Sequential Main" z wiadomego
dema, wiadomej grupy, tego samego
autora, ale chyba za dużo już tych
ścieżek z dem, poza tym sam klimat
utworu "Sequestral" wymaga, aby to
właśnie go uwzględnić, poza tym
wyśmienicie koresponduje z modułem
Interphace'a. Oba moduły niesamowicie
sie uzupełniają. Są po prostu piekne
- refleksyjne, melancholijne,
podniosłe, monumentalne, a przy tym
bardzo ciepłe. Aktualnie na scenie
nie robi się już takich rzeczy -
naprawdę szkoda. Pamiętam, że z
utworami tymi kojarzą mi się genialne
grafiki FairFaxa, przedstawiające
ludzi, z których emanowała sama
dobroć, oraz nieziemsko namalowane
górskie widoki, robiące podobne
wrażenie.
"Guitar Slinger" - Jogeir
"Fountain of Sighs" - Scorpik
Postanowiłem oba te moduły umieścić
razem, bo są do siebie nieco podobne.
A poza tym autorzy nieco później
stworzyli razem wielokanałowe
arcydzieło "Ambrozia" - którego jednak
nie mogę opisać, bo Grzybol (czyt.
JazzCat) uparł się tylko na mody
4-kanałowe. Ale powracając do
tytułowej dwójki. Oba modki
reprezentują ten bardziej rockowy
trend w scenowej muzyce. Kawałek
Jogeira zdecydowanie bardziej
spokojny, marzycielski. Powalające
sample gitar i wyśmienita melodia.
Scorpik zagrał nieco ostrzej - znów
moduł stylizowany nieco na balladę, z
doskonałymi ręcznie samplowanymi
dźwiękami gitar. Bardzo dobra
melodia, no a poza tym polski sukces
na The Party 5. Podobne mody robił
wtedy pewnym okresie także XTD i
trzeba przyznać, że wychodziło mu to
równie dobrze.
JazzCat:
"Tuulenvire" - Dizzy
Tutaj mógłbym w sumie wymienić
przynajmniej pięć innych kawałków, bo
Dizzy to autor zupełnie niezwykły.
Przybysz z innego świata. Całkowiecie
zignorowany przez scenę, ale nic w tym
dziwnego - nie rzuca się przecie pereł
przed wieprze. 'Tuulenvire' poznałem
zupełnie niedawno. Przedstawia tę
drugą, bardziej liryczną stronę Fina,
tę odpowiedzialną np. za odjazdowy
'Omeher'. Melodia grana na
akordeonie, w tle pudłowa gitarka,
organowe akordy i pianko o pięknym,
jasnym brzmieniu, a wszystko to w
metrum 9/8. Małe cudeńko.
"Lifetime" - Snoopy
Kiedy Slayer po raz pierwszy puścił mi
ten moduł, nie chciałem wierzyć, że to
polska produkcja. Fajna, rzadko
stosowana wtedy na scenie harmonia,
niegłupi aranż, prowadzenie głosów
(piano) w tercjach...I jeszcze ten
chwytliwy motyw przewodni, od którego
trudno się uwolnić. Słowem - kawał
porządnej trackerowej muzyki. I chyba
najlepsza rzecz, jaką Snoopy
kiedykolwiek napisał.
"Boom! and she Cums!" - Nightshade
Nie ukrywam - mam słabość do
amerykańśkiej muzyki pop z lat
osiemdziesiątych. Toto, Steve
Winwood, Scritti Politti, te sprawy...
I pewnie dlatego zawsze mi się tak
podobał ten kawałek. Pełno tu
olśniewających swą wyrazistością
syntezatorowych brzmień jak choćby
odjazdowe pady czy charakterystyczny
bas z Ensoniqa, z którego korzystali
również m.in. Mantronix & Tip i
Oistein Eide. W ogóle mam wrażenie,
że utwór powstał pod wielkim wpływem
tego ostatniego. Pedanteria w doborze
instrumentów i komend, samplowanie na
skrajnie wysokich częstotliwościach...
"Blue trippy yellow" - Jazz
Niesamowity kawałek. Klimat kreślą
świetne, analogowo-organowe akordy,
plumkający sobie "zrezygnowany" pad, a
wszystko to akcentuje odgłos jakby
wyładowań elektrostatycznych. W tej
wspaniałej muzyce słyszę melancholię
owiniętych pajęczynami i gryzionych
rdzą maszyn, widzę pomieszczenia
wyściełane kurzem, końcówkami kabli,
śrubkami i skrawkami blachy, korytarze
prowadzące do opustoszałych magazynów
i pokratkowane okna, przez które widać
pulsujące niespokojnym światłem
uliczne latarnie.
"Sound o'da Lunatic" - Svolkraq
Jan Borysewicz? Lady Pank? Chyba nie
tylko ja miałem takie skojarzenie po
usłyszeniu pierwszych taktów. Ładna
gitarowa balladka, z pięknymi
brzmieniami Fenderka. Autor
zastosował tutaj rzadko używany na
trackerach chwyt - solo najpierw gra
gitarka tylko z chorusem, a potem
dochodzi do tego overdrive, przez co
wzrasta dynamika bez zwiększania
głośności.
"Towards Immortality" - Groo
Podejrzewam, że to chyba jedna z
najpiękniejszych melodii, jakie
kiedykolwiek ukręcono na Protrackerze.
Odrobinka patosu, szczypta
tajemniczości, nostalgia... Był to
okres, kiedy Groo pisał kawałki
romantyczne, bo potem, jakby
zawstydzony swoją wrażliwością, zaczął
się snobować na odhumanizowanego
agresywnego industriala. Szkoda.
"11 Notes on Sand" - Heatbeat
Z tym trollem też miałem kłopot, no bo
jak tu wybrać jeden plik z mojego
największego katalogu w Modules? Ten
utwór powstał w okresie, kiedy
Heatbeatowi udało się znaleźć
równowagę między dwoma siłami
walczącymi o jego wyobraźnię: melodią
i techniką. Szkoda, że ta równowaga
trwała tak krótko. Oprócz więc
świetnej, poszarpanej melodii z
obowiązkowymi odjazdami pod koniec
frazy, mamy tutaj superdopracowaną
perkusję, popis operowania komendami
głośności, kapitalny bas, na który
pracuje oczywiście kilka brzmień, no i
perfekcyjnie dobrane, obrobione i
zapętlone sample. Ech, cały Heatbeat!
"Nebulous" - Audiomonster
Bez wątpienia jeden z najwspanialszych
modów, jakie kiedykolwiek dane mi było
słyszeć. Gówniane, często kiepsko
zapętlone instrumenty, sekcja
rytmiczna składająca się z jednego (!)
sampla, ale jaki kliiimat! Panie!
Superinteligenta, obłoczna muzyka,
którą autor konsekwentnie prowadzi
gdzieś tam, hen, wysoko w chmury.
Zawsze mi się też podobały te
niby-zakńczenia, których jest w
utworze kilka. Już-już niby ma się
utwór skończyć, tymczasem rusza na
nowo. Ot, choćby pozycje 38-42, czy
72-73. Przypomina mi to trochę
genialny "Duke's Travels" Genesis.
Pamiętam jak wracałem ze szkoły,
kopałem plecak w kąt i wrzucałem do
stacji dyskietkę z "Ice" Sildentsów po
to tylko, żeby wysłuchać tego moda. I
to wszystko tylko w 128 kilobajtach...
"Audiomonster, You're a coder's
dream", taki napis pojawiał się gdzieś
w demie. Ech...
"A Travel in my Mind" - Chrylian
Fatalnie niedoceniony muzyk z Francji,
jeden z ulubieńców Ra zresztą (obok
Scotta). Zawsze miałem sentyment do
soulowych harmonii; nic na to nie
poradzę. Do dziś biorą mnie ładnie
rozwiązane septymki... Modek zaczyna
się tak sobie, ale wejście w pozycji
6. od razu podnosi jego wartość o
klasę do góry. Cacy klimacik!...
"Nelo" - Cloo
Pamiętna muzyka z "Deformacji"
Deformu. Kompozycja pewnego
wolnomówiącego stomatologa ze
Szczecina, który swego czasu jeździł
trabantem i palił trochę za dużo
gandy... Najlepszy polski moduł ever?
zebrał:
JazzCat/Pic Saint Loup
[Taboo Staw]
Artykuł pochodzi z diskmaga Taboo #5
|